JEZUS NIE BYŁ TRYNITARZEM (ROZDZIAŁ 1)

JEZUS NIE BYŁ TRYNITARZEM (ROZDZIAŁ 1)

11/17/202346 min czytać

Przedmowa

Chrześcijaństwo jest często promowane jako jedna z trzech głównych monoteistycznych religii świata, obok judaizmu i islamu. To nie jest właściwa ocena. Ani judaizm, ani islam nie dają chrześcijaństwu prawa do miana religii monoteistycznej. Ponad dwa miliardy chrześcijan wierzy w doktrynę o Trójcy, która głosi, że Boga jest trzech. Jest to credo, którego ani judaizm, ani islam nie uważa za monoteistyczne. Jak argumentuje autor tej książki, doktryna o Trójcy jest wiarą, która nie ma wiarygodnych podstaw ani w Biblii hebrajskiej, ani w Nowym Testamencie. Stała się oficjalną doktryną w Azji Mniejszej (dzisiejsza Turcja) dopiero w IV wieku, po soborach w Nicei (325 r.) i Konstantynopolu (381 r.).

To rzadka książka. Nie ma wielu takich, a właściwie prawie żadnych, na rynku religijnym. Dlaczego? Ponieważ postrzega naukę o Trójcy z perspektywy nietrynitarnej – pogląd potępiany przez cztery główne szkoły chrześcijaństwa (rzymskokatolicką, protestancką, prawosławną i starożytną bliskowschodnią).

To szczera książka. W innych przypadkach autor zostałby przeklęty i spalony na stosie lub powieszony za swoje dzieło. Michał Servet zapłacił życiem za swój De Erroribus Trinitatis w czasach reformacji pod rządami Jana Kalwina. I nawet w dzisiejszej swobodnej atmosferze, która pozwala na taką publikację, deklaracja niewiary w Trójcę prowadzi do natychmiastowego ostracyzmu i natychmiastowej klasyfikacji jako herezja i heretyk. Autor udowodnił, że jest gotowy zapłacić tę cenę.

To jest książka, której można się nauczyć. Napisana przez ducha przewodniego (jak John Milton nazwał autorów) jest nieocenionym źródłem informacji dla tych, którzy stają w obliczu pułapki trynitaryzmu i towarzyszących mu doktryn, takich jak preegzystencja Chrystusa, „wieczne synostwo”, Wcielenie i hipoteza ponownego zjednoczenia umknęły uwadze. Jego szeroki zakres cytatów biblijnych i naukowych wspiera i potwierdza pogląd unitarian. Jest to wezwanie do powrotu do nauczania Jezusa.

Niniejsza książka stanowi kontynuację wcześniejszej pracy, Doktryna Trójcy – rana, którą sam sobie zadał Chrześcijaństwo, której współautorem jest Charles Hunting w 1998 r. W Jezusie i Trójcy autor powraca z odnowioną witalnością i pogłębionym wglądem, będącym owocem intensywnych badania i liczne debaty z przeciwnikami w całym kraju, wróćmy do tego tematu. Od 1998 roku autor wydaje także miesięcznik Focus on the Kingdom i stale powraca do tego tematu. Obie książki są napisane w tonie pokojowym, a autor powstrzymuje się od słownych burz, jak reformatorzy.

Jedną z miar sukcesu książki jest jej dystrybucja. Życzę tej tak potrzebnej książce szerokiego przyjęcia. Tylko ponad dwa miliardy chrześcijan zostało zewangelizowanych i Szema Izraela (Marek 12:29), za którym opowiadał się sam Jezus, oraz Jan 17:3 („To jest życie wieczne, które dadzą Tobie, jedynemu prawdziwemu Bogu, oraz „Kogoś posłał, Jezusa Chrystusa”, jak modlił się Jezus, należy nauczać.

Clifford Durousseau, MATh., doktorant, Stambuł, Turcja

Wstęp

„Trzeba pamiętać, że teologia chrześcijańska nie wierzy w Boga jako osobę. Wierzy, że jest On taki, że istnieje w Nim Trójca Osób jako jedność Boga”. [1]

„Zwolennicy wiary chrześcijańskiej zazwyczaj nie byli szczególnie zainteresowani tym, co Jezus zamierzał i co zrobił w ciągu swojego życia”. [2]

„Dla Jezusa i jego ludu Bóg był jedyny przez wiele stuleci. Nie zmienił on tej starożytnej wiary.[3]

Ta książka ma na celu wyjaśnienie, kim jest Bóg Biblii. Taki projekt może wydawać się dość imponującym przedsięwzięciem. Ale mój cel jest bardzo precyzyjnie określony. Zamierzam zbadać, co to znaczy, gdy „Jedyny Bóg” jest przedmiotem naszego chrześcijańskiego kultu. Co Biblia rozumie pod pojęciem „jeden Bóg”? Co oznacza monoteizm biblijny? Różne, sprzeczne grupy chrześcijan podają się za monoteistów. Muzułmanie podają się za monoteistów. Żydzi również wysuwają to podstawowe twierdzenie. Najważniejszą i palącą kwestią jest: Jak Jezus i Biblia definiują ideę „jednego Boga”?

Moje dociekanie obejmuje porównanie wiary historycznego Jezusa i pisarzy Nowego Testamentu z tym wyznaniem wiary [4] w postaci, w jakiej jest ono niemal powszechnie rozumiane przez wiernych, którzy gromadzą się, podając się za naśladowców Jezusa. W tych rozdziałach często odwołuję się do Szemy (Powtórzonego Prawa 6:4; Marka 12:29) jako głównego wyznania wiary Jezusa. Jestem w stałym kontakcie z wieloma znanymi teologami, którzy wypowiadali się na temat ścisłego monoteizmu Jezusa. Mogę przypuszczać, że znaczna część literatury chrześcijańskiej potwierdza moją tezę, że Jezus nalegał na to unitarne wyznanie. W tym sensie obecne praktyki i wierzenia kościołów są obalane przez ich własną literaturę i byłyby również krytykowane przez Jezusa. Twierdzę, że zastąpienie wyznania Jezusa trynitarną definicją Boga nie jest dopuszczalnym „przejściem w obrębie monoteizmu biblijnego” [5] . Nie przekonuje mnie to ani milionów innych [6] , że trynitaryzm jest w jakikolwiek sposób biblijnym monoteizmem.

W późniejszych rozdziałach próbowałem zdemaskować błędne argumenty, na które często powołują się „ortodoksyjni” interpretatorzy Biblii, aby poprzeć fałszywy pogląd, jakoby Jezus i apostołowie wierzyli, że Bóg jest w Trójcy Jeden. Myślę, że opinia publiczna została poważnie wprowadzona w błąd, ponieważ brakowało jej krytycznej umiejętności przejrzenia takich argumentów.

Nie sądzę, aby Nowy Testament kiedykolwiek wspominał, że Jezus twierdził, że jest jedynym prawdziwym Bogiem, Bogiem Izraela . Dlaczego więc naśladowcy Jezusa mieliby trzymać się wiary, której Jezus nie dał żadnej wskazówki, że powinni się trzymać? Jeśli bycie chrześcijaninem oznacza naśladowanie Jezusa Chrystusa, to pierwszym celem chrześcijanina musi być posiadanie takiego poglądu na Boga, jaki wyraził Jezus. Wyznanie wiary Jezusa automatycznie stałoby się wiarą jego naśladowców. Jak ukazują relacje biblijne, Jezus dał jasno do zrozumienia, kogo uważa za Boga. Jednak Kościoły zrobiły wiele, aby postrzeganie przez Jezusa tożsamości Boga było co najmniej zagmatwane, jeśli nie niezrozumiałe.

Wierzę, że chrześcijanie powinni być głęboko zaniepokojeni faktem, że ich definicja Boga odpowiada definicji Boga podanej nam przez Jezusa. Nie mówię o cechach czy cechach Boga, o tym, że jest On miłością i tym podobnymi. Badam to jedno pytanie: Ilu jest Boga? Badam Nowy Testament, aby zobaczyć, czy Jezus kiedykolwiek zgodził się z koncepcją, że Bóg jest w trzech osobach [7] (Trynitaryzm). A może nauczał, że Bóg jest osobą (unitarianizm) [8] ? Istnieje zasadnicza różnica pomiędzy Bogiem jednoosobowym a Bogiem trzyosobowym.

Nasza decyzja co do tego, który z tych „bogów” jest Bogiem Biblii, będzie dramatycznie wpływać na nasze zrozumienie tego, kim jest Jezus. Musimy najpierw wiedzieć, jak Jezus zdefiniował Boga. Jeśli Bóg jest osobą , następnym tematem jest oczywiście „Kim jest Jezus?” Oto główne pytania dotyczące porządku naszego wszechświata. Potrzebujemy jasnych i solidnych biblijnych odpowiedzi. To są głębokie, praktyczne pytania. Potrzebujemy jasności w tych kwestiach, abyśmy mogli zbliżyć się do Boga „w duchu i prawdzie”, tak jak powiedział Jezus, że powinniśmy (Jana 4:24).

Czytelników Biblii instynktownie przyciągają początkowe słowa Ewangelii Jana, zawierające koncepcję drugiej osoby Boskiej Trójcy. Moja teza jest taka, że ​​źle rozumieją i błędnie interpretują Jana w tym fragmencie, co stoi w sprzeczności z Biblią hebrajską i ścisłym unitarianistycznym poglądem na Jezusa, jaki przekazują nam inni ewangeliści. Narzucanie Trójcy Nowemu Testamentowi jest sprzeczne z prawdziwym i jednolitym poglądem na Boga, jaki daje nam Pismo Święte.

Wyznania wiary stanowią podstawową konstytucję kościołów chrześcijańskich. Twierdzę, że wiara Jezusa zapisana w Nowym Testamencie nie jest wyznaniem wiary kościołów, które dzisiaj roszczą sobie prawo do jego imienia. Czytając Nowy Testament w swoim własnym kontekście, nigdy nie odszedł ani na jotę od wyznania Jezusa w ramach Największego Przykazania. Naśladowcy Chrystusa chcą mieć pewność, że podążają za Jezusem w sercu i centrum wiary – wiary w Boga. Ale czy są poinformowani o tym, jak powstała wiara Kościoła, do którego należą, i czy nie szczędzili wysiłków, aby zapewnić uznanie wiary Kościoła Jezusa? Czy Jezus był trynitarzem?

Bardzo wątpię, czy większość osób chodzących do kościoła poświęcała wiele uwagi tej fundamentalnej kwestii. Tradycyjna definicja Boga jako „trzech w jednym” dominuje w krajobrazie kościoła jako niekwestionowany dogmat. Otwarte dyskusje na temat tego tradycyjnego wyznania wiary są niezwykłe. Kiedy jednak jest ona kwestionowana, władze kościelne pilnie obstają przy jej prawdziwości. Wygląda na to, że osoby chodzące do kościoła są zastraszane, aby podporządkowały się temu dogmatowi o Bogu. Jednak członkowie kościoła zazwyczaj nie słyszą kazań na temat pochodzenia lub znaczenia twierdzenia: „Bóg jest w Trójcy Jeden”. W większości przypadków nie są w stanie obronić tej koncepcji przed przeciwstawnymi poglądami. Po prostu powiedziano im, żeby spisali jako „kult” każdego, kto kwestionuje przyjętą definicję Boga. Przeważnie są zupełnie nieświadomi ciągłego strumienia sprzeciwu ze strony historyków i biblistów, którzy sprzeciwiają się wierze w Boga, który jest jednocześnie w niewytłumaczalny sposób trzyosobowy.

Jestem przekonana, że ​​„fałszywa wiara więzi umysły mężczyzn i kobiet. Prawda ich wyzwala”. [9] Nie możemy sobie pozwolić na utrzymywanie fałszywych przekonań, zwłaszcza w tak kluczowych kwestiach dotyczących Boga Biblii i Boga Jezusa. Przede wszystkim potrzebujemy jasności i pewności co do tego, kim jest Bóg. Wszyscy powinniśmy mieć pewność, że mówiąc o Bogu, mamy na myśli tego samego Boga, którego Jezus nazywał Bogiem. Przede wszystkim my, chrześcijanie, potrzebujemy pewności, że Jezus aprobuje nasze wyznanie wiary. Jeśli jesteśmy naśladowcami Jezusa, powinniśmy zacząć upewniać się, że postępujemy zgodnie z wyznaniem wiary Jezusa, wyznając jego definicję Boga. Jako ambasadorzy Chrystusa potrzebujemy całkowitej pewności, że przynosimy prawdziwego Boga z Biblii wielu, którzy Boga nie znają.

Prawdziwe poglądy na temat Boga i Jezusa są niezwykle ważne z następującego powodu. Cytuję R. Alana Cole’a: „Oddawanie czci Chrystusowi za pomocą fałszywych przekonań na Jego temat oznacza oddawanie czci fałszywemu Chrystusowi, bez względu na to, jak Go nazwiemy, gdyż czyniąc tak, wyobrażamy sobie Go jako innego, niż jest i innego niż jest objawiony w Piśmie Świętym.” [10]

Jak wielu wie, Kościół ma okropną historię prześladowań, a nawet zabijania każdego, kto ośmielił się kwestionować jego ukochane dogmaty. W tym samym czasie, gdy Kościół pod rządami Konstantyna zaczął utożsamiać się z siłą militarną, był zajęty wykuwaniem w kamieniu swoich soborowych decyzji dotyczących Boga i Jezusa oraz ich wzajemnych relacji. Wprowadzenie przemocy jako uzasadnionego sposobu postępowania z wrogami i „heretykami” wydawało się iść w parze z taktyką prześladowania i wypędzania każdego, kto nie zgodził się na niezwykłą definicję Boga jako Trójcy. Czy za tą bardzo nieżydowską definicją Boga mogła kryć się pozbawiona miłości siła, przez którą Kościół zaprzedał się światu i utracił swój status „cudzoziemca”, tak cenny dla Nowego Testamentu? Czy Kościół rzeczywiście wygnał Jezusa spośród siebie, upierając się przy przerażająco złożonej greckiej teologii filozoficznej, której Jezus nigdy by nie uznał? Czy w unikaniu przez Kościół żydowskiej wiary Jezusa czai się ukryta tendencja antysemicka?

Nie jestem osobą, która wymyśla nowe rzeczy. Wystarczy zajrzeć do szeroko poczytnej relacji w The Reformation , aby przekonać się, że nasz temat ma bogatą historię:

„Niektórzy radykałowie około 1530 roku zadawali jeszcze głębsze pytania na temat Kościoła po Konstantynie: twierdzili, że radykalnie źle zrozumiał naturę Boga... Problem leżał w samym sercu chrześcijaństwa. Krążyło to wokół paradoksu, że Kościół w swoich początkach utożsamiał ukrzyżowanego człowieka Jezusa nie tylko jako Mesjasza czy Chrystusa, jakiego oczekiwali Żydzi, ale jako samego Boga... Mówiło to o religii, która odziedziczyła silne przekonanie, że Bóg jest jeden, o Nim także w trzech aspektach: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Kościół spędził pierwsze cztery wieki swojego istnienia na debatach, jak to możliwe. Musiała pogodzić swoją historię o trójjedynym Bogu, który stał się człowiekiem, z jej żydowskim dziedzictwem monoteizmu i greckim dziedzictwem Platona... Te spory teologiczne, gorzkie, skomplikowane i coraz bardziej przeplatające się z kwestiami władzy politycznej, zakończyły się decyzjami podjętymi w seria soborów kościelnych w IV i V wieku, od Nicei (325 r.) do Chalcedonu (451 r. n.e.).”[11 ]

Te fakty mówią same za siebie. Pytanie brzmi, czy obraz żydowskiego Jezusa, bohaterskiego założyciela apostolskiego chrześcijaństwa, nie został zniekształcony podczas tych niefortunnych stuleci gorzkich sporów o to, kim są Bóg i Jezus? Czy nie byłoby lepiej, gdyby wierzący zdystansowali się od tego kształtującego i kontrowersyjnego okresu historii i sami powrócili do dokumentów chrześcijańskich?

Czy dzisiejszy Kościół po prostu ślepo potwierdza swoje recepty na spójność społeczną i tożsamość w oparciu o definicję Boga, która była pielęgnowana i czczona przez stulecia powtarzania? Pytania te są godne dokładnego przestudiowania przez każdego, kto twierdzi, że kocha Boga i Jezusa całym swoim sercem i umysłem. Poniższe rozdziały poświęcone są tym badaniom.

Rozdział 1: Podstawy wiary w Boga i Jego Syna

„Wczesne chrześcijaństwo świadomie przejęło z judaizmu monoteistyczną formułę „Bóg jest jeden”. Według Marka 12:29-32 Jezus wyraźnie uznał żydowską formułę monoteistyczną” [12]

„Kościół nie może w nieskończoność wierzyć w coś o Jezusie, o czym nie wiedział, że jest prawdą w jego przypadku! Kwestia jego świadomości mesjańskiej jest sprawą najistotniejszą, z jaką musi się zmierzyć wiara chrześcijańska” [13] .

Jezus nieustannie opisywał nam Boga, świadomie i zrozumiale objaśniał Boga w stwierdzeniu zwanym credo. Jezus nieustannie zwracał się do Jedynego Boga biblijnego monoteizmu: „Ojcze” (Jana 17:1 i wiele innych tekstów). Ale czy kościoły naprawdę słuchają definicji Boga podanej przez Jezusa, czy też porzuciły jego pogląd na rzecz tradycyjnej koncepcji Boga, której Jezus nigdy by nie zaakceptował?

Kenneth Richard Samples pisze:

Konkretne stwierdzenia z pism świętych były używane jako oświadczenia dotyczące wyznań wiary. Na przykład w Starym Testamencie Izraelici używali Szema jako wyznania wiary, aby podkreślić swoje bezkompromisowe przywiązanie do monoteizmu, mimo że żyli w świecie pogańskim i politeistycznym. Szema, której Żydzi używają do dziś, polega na recytowaniu w modlitwie Księgi Powtórzonego Prawa 6:4-9. Szema to hebrajskie słowo oznaczające „słuchać”, a werset 4 zaczyna się odpowiednio: „Słuchaj, Izraelu, Pan, Bóg nasz, Pan jest Jeden” [14] .

Jezus, założyciel i nauczyciel religii chrześcijańskiej, w nie mniejszym stopniu nalegał na Szemę jako na przewodnik po prawdziwej teologii i wierze (Marek 12:28-34)

Jako chrześcijanin akceptuję podstawowe prawdy naszej wiary objawione nam w pismach Biblii hebrajskiej i greckiego Nowego Testamentu. Wierzę, że Biblia dostarcza solidnego, boskiego autorytetu w zakresie twierdzeń wiary chrześcijańskiej o prawdziwości. Jest dla mnie jasne, że Jezus i apostołowie postrzegali Biblię jako boskie objawienie, stały przewodnik dla ludzi w oczywiście upadłym świecie. Jezus był najwyższym „biblistą” głoszącym, że „Pisma nie można unieważnić” (Jana 10:35) i obszernie czerpiącym z Biblii na temat siebie, swojej prawdziwej tożsamości, z „Prawa Mojżesza, proroków i Psalmów”. Łukasza 24:4) nauczał. Moją intencją jest naśladowanie Jezusa w jego opisie tego, kim jest Bóg i kim on, Jezus, jest. Ostatecznie jest to podstawa naszego zwrócenia się do Boga i Jego uwielbienia.

Oczywiście Paweł był równie wytrwały w swoim przekonaniu o natchnieniu Pisma Świętego. Dla niego Bóg „tchnął” Pisma, które zatem reprezentowały Jego myśli i ducha (2 Tym. 3:16). [15] Pismo Święte było boską biblioteką zaprojektowaną, aby pouczać nas o woli Bożej. Paweł twierdził, że przemawia pod natchnieniem jako apostoł Jezusa. [16] Z pewnością wiedział o żydowskiej wierze Jezusa i mówił o swoim własnym judaizmie. Bogiem, któremu służył on i wszyscy apostołowie, był Bóg Izraela, „Bóg jego i ojców Izraela” (zob. Dzieje Apostolskie 3:13; 5:30; 22:14; 24:14).

Nic nie wskazuje na to, że Paweł lub Piotr kiedykolwiek kwestionowali to wyznanie wiary, a tym bardziej, że się go wyrzekli. Wiara w Boga jako Ojca Jezusa i Jedynego Boga Biblii jest integralną częścią teologii Pawła. Gdyby zmienił wiarę, którą odziedziczył wraz z Jezusem, wymagałoby to obszernego omówienia w zapisach Nowego Testamentu, a nie na pierwszym soborze kościelnym w Dziejach Apostolskich 15 i w Liście do Galatów nowej druzgocącej prawdy, że poganie bez obrzezania ciała są w pełni część ludu Bożego można omówić szczegółowo.

W Nowym Testamencie nie ma ani jednego słowa o jakichkolwiek rewolucyjnych zmianach w definicji Boga. W zapisanych relacjach z posługi Pawła nie ma nic, co na nowo definiuje, kim jest Bóg Izraela, a zatem Bóg chrześcijan.

Jestem zaniepokojony wrogością, jaka spotyka każdego, kto kwestionuje dogmat o trójjedynym Bogu. Zamiast reformacyjnej zasady swobodnego i niezależnego badania panuje przerażająca atmosfera gniewu i oburzenia, że ​​ktokolwiek mógłby pomyśleć, że Jezus nie był trynitarzem. Czy zapomnieliśmy, że nasz Zbawiciel był Żydem? Czy poważnie potraktowaliśmy naukę Jezusa, że ​​przemoc jest nie do pomyślenia? Czy ta przemyślana sztuka perswazji powinna być apostolską metodą nauczania prawdy? Czy użycie władzy w celu wymuszenia jednolitości doktryny nie jest odrzuceniem rdzenia chrześcijaństwa?

Niedawno pewne doświadczenie skłoniło mnie do rozmowy z pastorem kalwińskim. Jego podejście do mnie w kwestii definicji Boga było ostre i potępiające. Swobodnie użył okropnego słowa „heretyk” i oskarżył mnie i moją rodzinę o to, że w ogóle nie jesteśmy chrześcijanami. Czcilibyśmy obcego boga. Dyskusja przypomniała przerażające wydarzenia, kiedy XVI-wieczny reformator Jan Kalwin postanowił zniszczyć młodego biblistę Michała Serweta z prostego powodu: nie mógł zaakceptować faktu, że Bóg jest Trójcą i odrzucił chrzest niemowląt. Za swoje przekonania zapłacił życiem, z rąk jednego z najsłynniejszych reformatorów. Ta historia jest wstrząsającym świadectwem brutalnego morderstwa na stosie w imię Jezusa. I Kalwin umarł bez wyrzutów sumienia za swój udział w śmierci Serweta. To wydarzenie powinno wywołać szeroką dyskusję wśród osób chodzących do kościoła, zwłaszcza wśród tych, którzy uważają się za kalwinistów i sprzymierzeńców z Kalwinem. To okropne wiązać się z sympatykami tych, których brak chrześcijańskiej miłości jest tak oczywisty, że uważają za stosowne zabić swoich teologicznych przeciwników. [17]

Historia Kościoła jest pełna doniesień, w których Kościół okazuje swój surowy gniew lub surowo żąda nawet kary śmierci dla każdego, kto kwestionuje wiarę soborów kościelnych. Ten przerażający fakt powinien wzbudzić pilną troskę wśród tych, którzy studiują zbawczą doktrynę Chrystusa. Brutalność w wspieraniu tradycyjnej doktryny jest nie do pomyślenia, gdy za nasz standard przyjmuje się umysł Chrystusa.

Przy innej okazji organizacja zajęta potępianiem „herezji” ogłosiła, że ​​unitarianistyczne kolegium biblijne jest sektą teologiczną, której należy za wszelką cenę unikać. Nigdy nie zapomnę westchnienia ponad 400 osób, gdy rzecznik „ortodoksji” powiedział im, że chociaż wierzę, że Jezus jest Mesjaszem i Synem Bożym i że oczekuję także zmartwychwstania i powrotu Chrystusa, to nie wierzę że rzeczywiście jest Bogiem. Wiele obecnych pań rzuciło się później do mnie i mojej żony i błagało nas, abyśmy ocalili nas od wiecznego ognia piekielnego. Zauważyłem, że jej zapał znacznie przewyższał jej wiedzę na ten temat. Wydawali się nieświadomi, że Jezus, apostoł naszego wyznania (Hbr 3,1), jednoznacznie i wyraźnie głosił swoją wiarę, unitarne wyznanie swego żydowskiego dziedzictwa. Ale te proste fakty nie wydawały się mieć znaczenia. Siłą napędową tej pozornej gorliwości, by ocalić nas od naszej katastrofalnej „herezji”, było wsparcie ich tradycji kościelnych. Entuzjastom tym brakowało jakiejkolwiek wiedzy na temat historycznego rozwoju ich wiary trynitarnej.

Jestem całkowicie przekonany, że autorzy Nowego Testamentu mówili prawdę, gdy jednym głosem donosili, że Jezus głosił zbawczą ewangelię królestwa Bożego i zapraszał wszystkich, aby przybyli do Niego, aby służyć jako rodzina królewska w służbie królewskiej w nadchodzącym przygotować się na mesjańskie panowanie na ziemi. Umarł za grzechy świata i dla ustanowienia nowego przymierza, a po trzech dniach zmartwychwstał. Jestem przekonany, że opuścił swój grób i był w sposób widoczny i namacalny obecny wśród tych, którzy znali Go przed ukrzyżowaniem. Jestem zobowiązany wierzyć w niezaprzeczalny fakt historyczny zmartwychwstania Jezusa jako niezbędny filar szczerego chrześcijaństwa. Za zdumiewającymi wydarzeniami związanymi z jego nadprzyrodzonym pochodzeniem od Dziewicy, głoszeniem ewangelii i uzdrawiającą posługą Jezusa, Jego ukrzyżowaniem, zmartwychwstaniem i wniebowstąpieniem, obiecany powrót podczas Jego Drugiego Przyjścia w celu wprowadzenia nowego porządku politycznego i społecznego na ziemi kryje się niewidzialna ręka Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, który jest także Bogiem Jezusa.

Nie mam powodu wierzyć, że naśladowcy Jezusa wyobrażali sobie Jezusa zmartwychwstałego. Nie mieli absolutnie żadnego powodu, aby kłamać na temat tego, co otrzymali za pomocą zmysłów jako fakt i prawdę. W dosadny sposób zapewniali, że „jedli i pili z nim po jego zmartwychwstaniu” (Dz 10,41). „Bóg wskrzesił go z martwych. I ukazywał się przez kilka dni tym, którzy z nim udali się z Galilei do Jerozolimy, i którzy byli jego świadkami przed ludem” (Dz 13,30-31). Uważam to na podstawie zeznań osób, które mieszkały w pobliżu tych wydarzeń i dlatego mogą je dokładnie opisać. Nie mam powodu sądzić, że na przykład Łukasz wymyślał bajki, gdy opowiada o nadprzyrodzonym początkach Jezusa z Marią, jego nauczaniu i egzekucji z rąk okrutnych, ślepo zazdrosnych Rzymian i Żydów. Łukasz nieustannie udowadnia, że ​​posiadał dobrą wiedzę o sprawach historycznych i współczesnych. Nie daje żadnych wskazówek, że porzucił swój cel relacjonowania wydarzeń historycznych lub odszedł w stronę mitologii, kiedy mówi nam, że zmartwychwstały Jezus prowadził sześciotygodniowy kurs na temat doktryn królestwa Bożego ze swoimi wybranymi uczniami (Dzieje Apostolskie 1.3). . [18]

Kazanie Pawła w Antiochii przedstawia te chrześcijańskie fakty w prosty i przejrzysty sposób, przykuwając uwagę i wiarę. Uważam, że Paul jest tutaj całkowicie przekonujący. Nie tylko wierzy, że Jezus zmartwychwstał, ale widzi, że biblijne wydarzenie ma miejsce między Bogiem a Jezusem, a nie między Bogiem a Bogiem: „ Spośród swego (Dawida) potomstwa Bóg ma teraz Jezusa jako Zbawiciela według obietnica dla Izraela po tym, jak Jan przed swoim pojawieniem się głosił chrzest pokuty całemu ludowi Izraela. Ale kiedy Jan zakończył swój bieg, powiedział: Nie jestem tym, za kogo mnie uważacie; ale oto idzie za mną ktoś, dla kogo nie jestem na tyle dobry, aby zdjąć mu sandały z nóg. Wy, mężczyźni i bracia, synowie rodziny Abrahama oraz ci spośród was, którzy boją się Boga, zostało wam posłane to słowo zbawienia. Albowiem nie rozpoznali go mieszkańcy Jerozolimy i ich władcy, a swoim sądem wypełnili głosy proroków, które czyta się w każdy szabat. I chociaż nie stwierdzili winy śmierci, to jednak żądali, aby Piłat został uśmiercony. A gdy skończyli wszystko, co o nim napisano, zdjęli go z drzewa i złożyli w grobowcu. Ale Bóg wskrzesił go z martwych. I przez kilka dni ukazywał się tym, którzy z nim udali się z Galilei do Jerozolimy, i którzy byli jego świadkami przed ludem. I głosimy wam ewangelię obietnicy danej ojcom, że Bóg wypełnił ją dla nas, ich dzieci, wskrzeszając Jezusa . Jak napisano w Psalmie drugim: Ty jesteś moim synem, dzisiaj cię zrodziłem. Ale gdy go wskrzesił z martwych , aby już więcej nie popadł w zepsucie, powiedział tak: Dam ci pewne święte rzeczy Dawida. Dlatego mówi także w innym miejscu: Nie pozwolisz, aby Twój Święty oglądał zepsucie. Dawid bowiem, pełniąc w swoim czasie wolę Bożą, zasnął i został przyłączony do swoich przodków, i ujrzał zepsucie. Ale ten jeden, Bóg który zmartwychwstał, nie widział skażenia. Niech więc będzie wiadome wam, mężowie i bracia, że ​​przez tego człowieka zwiastowane jest wam odpuszczenie grzechów; i ze wszystkiego, czego nie mogliście być usprawiedliwieni przez prawo Mojżesza, przez nie każdy, kto wierzy, jest usprawiedliwiony. Uważajcie więc, aby nie spotkało was to, co powiedziane było u proroków. Oto wy, którzy gardzicie, zdumiewajcie się i odejdźcie, bo Ja za waszych dni dokonuję dzieła, w które nie uwierzycie, gdy nadejdzie ktoś wam to mówi!” (Dzieje 13:23-41)

Uważam, że zeznania Łukasza i Pawła, sformułowane na wzór dowodu w sądzie, są przekonująco rozsądne. Przez wiele lat uczyłem Nowego Testamentu w szkole biblijnej, pracując słowo po słowie na zajęciach, dokładnie badając oryginalne teksty greckie i konsultując się z najlepszymi uczonymi w języku angielskim, niemieckim i francuskim. Nowy Testament ukazuje tak szlachetną cechę szczerości, czystości, odwagi i gorliwości, że tym samym jest chwalebny i zdobywa nasze uznanie w innych pożądanych obszarach.

Jest to oczywiście niezwykle jasny i logiczny wniosek, że Wielki Stwórca nie pozostawia swego stworzenia w nieświadomości swego planu dla ludzkości. W rzeczywistości objawił swój plan poprzez pisma Biblii hebrajskiej i greckiego Nowego Testamentu, a co najważniejsze, ostatecznie w kazaniach i naukach Jezusa zawartych w Ewangeliach i Jego apostołach. Zmartwychwstanie Jezusa po prostu potwierdza całą historię, ponieważ Bóg stawia swój własny znak aprobaty na całym wydarzeniu, które jeszcze się nie zakończyło.

Dużo trudniej byłoby mi uwierzyć, że pisarze Biblii to złośliwi oszuści. Jaki mieliby motyw, aby szerzyć takie oszustwo, jeśli rzeczywiście taki jest cel nowotestamentowej opowieści o Jezusie i jego naśladowcach? Wyobraźmy sobie, że jej historia była celowym kłamstwem. Co mogli zyskać, opowiadając z radością o przekonaniu, jakie otrzymali twarzą w twarz z Jezusem powracającym do życia po swojej śmierci, po tym, jak Bóg dokonał niesamowitego twórczego cudu wskrzeszenia ukrzyżowanego Mesjasza z powrotem do życia? Jeśli Bóg w pierwszej kolejności stworzył człowieka, jakie zastrzeżenia można mieć do przywrócenia przez Niego człowieka do życia? Dlaczego ci bohaterscy pierwsi chrześcijanie mieliby chcieć sprowokować gniew wrogich przywódców religijnych i świeckich, szerząc wbrew swemu rozsądkowi wielkie kłamstwo, jakoby ich ukochany przywódca ukazał się im żywym po jego śmierci?

Czy nie jest to nic innego jak forma szaleństwa, gdy ludzie odsunięci od wydarzeń o 2000 lat twierdzą, że wiedzą lepiej, co się wydarzyło, niż ci, którzy mogli rozmawiać z rzeczywistymi naocznymi świadkami o historii chrześcijaństwa?

Chociaż gorąco wierzę w niezwykłe, a jednocześnie uderzająco trzeźwe twierdzenia autorów Nowego Testamentu, mam poważne obawy co do tego, co Kościół, który twierdzi, że naśladuje Jezusa, zrobił później z wiarą pierwszych chrześcijan . Wierzę, że historia pokazuje nam ogromną różnicę między tym, co przez wieki było znane jako wiara chrześcijańska, a tym, co przekazywali nam chrześcijanie z I wieku. Myślę, że po śmierci Jana, ostatniego z dwunastu apostołów, pod koniec I wieku nastąpił radykalny upadek i wypaczenie.

Dowody znaczącej zmiany w systemie wierzeń, która później przytłoczyła chrześcijan, nie są nigdzie bardziej widoczne niż zmiana, która nastąpiła w definicji tego, kim są Bóg i Jezus. Serce chrześcijaństwa, przekazane nam po raz pierwszy przez Jezusa, znajdowało się pod trwałym i przeciwnym wpływem. Myślę, że Kościół poniósł poważną szkodę, gdy ogłoszono, że Jedyny Bóg, Ojciec Jezusa, jest dwa i trzy, a ludzki Jezus, Syn Boży, został przyćmiony. Myślę, że mogę zademonstrować tę radykalną zmianę na gorsze, po prostu przytaczając wyraźne dowody wypowiedzi Jezusa na temat Boga, samego siebie i jego relacji z Bogiem i porównując je z tym, co zrobił późniejszy zinstytucjonalizowany kościół po wiekach wewnętrznych zmagań i często bardziej okrutnego rozumowania niż głosił pogląd Boga i Jezusa.

Dobrze znanym faktem jest to, że nauczanie, które obecnie uważa się za jedyny prawidłowy (ortodoksyjny) pogląd na Boga i Jezusa, zostało opublikowane dopiero jako wyznanie wiary w kamieniu na soborach kościelnych w 325 r. w Nicei i 451 r. w Chalcedonie został wyrzeźbiony. Nastąpiło to dopiero po stuleciach gorzkich i zagmatwanych sporów. Nawet po Soborze Chalcedońskim toczyła się dalsza debata na temat tego, jak opisać, kim był Jezus, i zgodnie ze szczerym uznaniem współczesnych ekspertów w dziedzinie historii Kościoła, „potrzeba całkowitej ponownej oceny wiary Kościoła w Chrystusa pozostaje pilna do dziś . „. [19]

Tę pilną potrzebę ponownej oceny zwróciłem uwagę w ciekawym cytacie z książki informacyjnej autorstwa profesora teologii systematycznej na Międzynarodowym Uniwersytecie Trinity Evangelical. Na koniec swojego szczegółowego przeglądu doktryny historycznej ubolewa nad tym, co postrzega jako odejście od klasycznych wyznań wiary, które stanowiły kręgosłup tradycyjnego chrześcijaństwa. Uważa, że ​​niestety odchodzimy od Soboru Chalcedońskiego, na którym sformułowano słynną doktrynę Jezusa o „dwóch naturach”:

„W teologii trzeba powiedzieć, że wydaje się, że wkraczamy w epokę postchalcedońską. Transformacja tego rozwoju wskazuje na coś większego niż wszystko, co wydarzyło się dotychczas w chrześcijaństwie. Można to porównać jedynie do przejścia samego monoteizmu biblijnego, od unitarnego monoteizmu Izraela do Trójcy Soboru Chalcedońskiego. Różnica wynika z przejścia od modlitwy Shema Yisroel w Księdze Powtórzonego Prawa 6:4 („Słuchaj, Izraelu, Pan, Bóg nasz, Pan jest jeden”) do Atanazjańskiego Wyznania Wiary („Kłaniamy się jedynemu Bogu w Trójcy, i „Trójca w jedności”) symbolizuje”.

To zaskakująca uwaga profesora, który następnie zadaje pytanie:

„Czy przejście od osobowego monoteizmu Izraela do trójosobowej wiary w Boga Nicejskiego było uprawnionym rozwinięciem objawienia Starego Testamentu? Chrześcijanie to podtrzymują i potwierdzają, że Nicea nie stanowi wypaczenia, ale dalszy, pełniejszy rozwój samoobjawienia Boga Izraela” [20] .

Pierwszą rzeczą, która mnie zdumiewa w tej uwadze, jest to, że profesor swobodnie przyznaje, że przejście od wiary Jezusa w jedność Boga do trynitarnego nauczania Nicejskiego miało miejsce i faktycznie miało ogromne konsekwencje. Ryzyko bezkrytycznej akceptacji „tradycji” dla samej tradycji jest dla mnie niepokojące, a to, co budzi moje podejrzenia i skłania do dalszych badań w rozdziałach tej książki, to fakt, że profesor najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy, że Jezus był tym, który w pełni zgodził się na unitarny monoteizm Izraela. Jezus nie dał najmniejszej wskazówki, że możliwa i uzasadniona jest zmiana na inną formę „monoteizmu”. Jak zatem chrześcijanie mogą sobie wyobrazić, że można ignorować wiarę Jezusa, którą określił jako serce i centrum prawdziwego poznania Boga?

Profesor zdaje się zadawać pytanie, czy wolno porzucić naukę Jezusa o Bogu. Wydaje się, że nie przejmuje się tym, że faktycznie odeszliśmy od teologii Jezusa. Wydaje się, że nie przeszkadza mu to, że Jezus mówił o „Panie, naszym Bogu” jako o Bogu Izraela, który z pewnością nie był Bogiem trójjedynym.

Pytania, które zadaje profesor Brown, stały się jednocześnie tezą moich badań. To, co znalazłem, może wywołać zamieszanie, ale myślę, że w tym przypadku służy słusznej sprawie. Będę argumentował, że niebezpieczeństwo jest, gdy nie słuchamy Jezusa jako naszego Rabina. Jego nauki są wybrukowane ostrzeżeniami, aby zwracać uwagę na jego słowa. Uważam, że osoby chodzące do kościoła w zastraszającym stopniu bezmyślnie podchodzą do wiary, beztrosko nieświadome, skąd pochodzą ich przekonania. Obawiam się, że w tym stanie są one szeroko otwarte na uwodzenie, ale należy go za wszelką cenę unikać. „Miłość prawdy, przez którą można być zbawionym” (2 Tes 2,10) jest podkreślana jako priorytet życia chrześcijańskiego. Jeśli naklejki na zderzaki identyfikują ich kierowców jako „Jezus zbawia”, czy nie powinniśmy być całkowicie pewni, że tak naprawdę nie odeszliśmy od Mesjasza Jezusa z I wieku , który faktycznie cytował Szemę?

Tło historyczne

Osoby uczęszczające do kościoła nie wykazują dużego zainteresowania opinii publicznej historią swoich dogmatów, a przy tej próżni informacyjnej są podatni na dezinformację. Nawet historia rozwoju nauki o Trójcy została im przedstawiona błędnie. Budzi to moje podejrzenia, ale także utwierdza mnie w przekonaniu, że Jezus i Paweł proroczo ostrzegali przed nadchodzącą apostazją. Jezus, znając zarówno ludzką naturę, jak i przebiegłość diabła, zastanawiał się, czy po Jego powrocie nadal będzie istniała prawdziwa wiara (Łk 18,8)? Paweł mówił o zastąpieniu pierwotnej prawdy przez bajki udające chrześcijaństwo oraz o współczesnym pragnieniu „gromadzenia nauczycieli”, którzy nie głoszą ludziom prawdy, ale to, co oni chcą usłyszeć (2 Tym. 4:3). -4) . A co jeśli te przewidywania już się spełniły?

Fałszowanie faktów historycznych nie do końca przekonuje mnie o obiektywności niektórych władz kościelnych w podejściu do tego kontrowersyjnego tematu. RPC Hanson, czołowy ekspert w dziedzinie rozwoju doktryn, ubolewa nad wypaczeniem, które powstało pod przykrywką opartego na faktach raportu na temat tradycyjnych nauk o Bogu. Profesor Hanson przestudiował dobrze znaną bitwę o naturę Boga i ortodoksję:

„Wersja związana ze sporem ariańskim z lat 318-381 n.e. znajduje się praktycznie we wszystkich podręcznikach do dziś i brzmi mniej więcej tak: W 318 r. prezbiter Ariusz otrzymał od swego biskupa Aleksandra z Aleksandrii naganę, że szerzy fałszywe nauki na temat boskości Chrystusa, twierdząc, że Jezus był bogiem stworzonym i podporządkowanym. Gdy spór ten rozprzestrzenił się dzięki wsparciu zła niektórych biskupów, takich jak Euzebiusz z Nikomedii i jego imiennik z Cezarei, cesarz Konstantyn zwołał sobór kościelny w Nicei, który opracował wyznanie wiary mające na celu wyparcie arianizmu i zakończenie sporu. Za pokrzyżowanie tego pobożnego planu przyczyniła się umiejętna taktyka polityczna i kościelna arian. Zwolennicy ortodoksyjnego poglądu, tacy jak Atanazy z Aleksandrii, Eustacjusz z Antiochii, a później Paweł z Konstantynopola, zostali usunięci ze swoich stanowisk i wygnani na podstawie fałszywych oskarżeń. Jednak Atanazy odważnie i zdecydowanie kontynuował walkę o ortodoksyjną doktrynę o Trójcy, niemal sam, aż w późniejszych fazach konfliktu inni nosiciele właściwej wiary, jak Hilary z Poitiers, papież Damazy i trzej Kapadocy, Bazyli z Cezarea, Grzegorz z Nazjanzu i Grzegorz z Nissy. Ostatecznie, z pomocą cesarza Teodozjusza, sprawiedliwość zwyciężyła, a moc błędu i zła, którą reprezentowali arianie, została pokonana i zniszczona. Zrewidowane sformułowanie Credo Nicejskiego (325 r.) na soborze w Konstantynopolu (381 r.) było wówczas ukoronowaniem triumfu prawdziwej wiary.

Ten konwencjonalny opis sporu, pierwotnie wersja zwycięskiej strony, jest obecnie uznawany przez dużą liczbę uczonych za kompletną karykaturę wydarzeń... Na początku sporu nikt nie znał właściwej odpowiedzi. [21] Nie było żadnej „ortodoksji” na temat „Jak boski jest Jezus Chrystus?” Jest to naciągane twierdzenie, że kontrowersje wokół doktryny, której ortodoksyjna forma była jasna dla wszystkich zaangażowanych i dobrze znanych od wieków, toczą się od nie mniej niż 60 lat.”[22 ]

Następnie Hanson dodaje ten interesujący fakt:

„Wyznanie wiary nicejskie z 325 r., mające zakończyć spór, oczywiście zawiodło. W rzeczywistości przyczyniło się to do ostatecznego zamieszania, ponieważ słowa ousia (istota) i hipostais (osoba) zostały użyte tak niejasno, że można było przypuszczać, że Ojcowie Nicejscy przyjęli pogląd sabellianizmu (Bóg jest jeden), który był już uważany za herezję osoba w trzech formach objawienia).

Konkluzja Hansona z przeglądu historycznego jest taka, że ​​podkreśla, że ​​błędy i nieporozumienia „nie ograniczały się do zwolenników konkretnej doktryny i nie wszystkie można podsumować jako nagłówek złego spisku ariańskiego. Najpoważniejszym pierwotnym błędem było niewłaściwe postępowanie Atanazego w jego biurze w Aleksandrii”.

Ten krótki opis sporów, które doprowadziły do ​​ujednoliconej koncepcji Boga w chrześcijaństwie, powinien przypomnieć czytelnikowi alarmujący fakt, że nic z tego, co prowadziło do „ortodoksji”, nie było oznaką pokojowego i miłującego prawdę ducha Jezusa, którego zrozumienie Boga nie wywołały żadnego chaosu, o którym świadczy późniejsza historia. Należy na nowo spojrzeć na całą kwestię Boga i Syna Bożego.

Książka ta ma nadzieję wnieść niewielki wkład w pilnie potrzebny ogólny przegląd podstawowych struktur „przyjętego” chrześcijaństwa. Chcę pokazać, że zmiana, która dotknęła centrum systemu wierzeń Jezusa i jego pierwszych naśladowców, miała niezwykle dalekosiężny wpływ na historię Kościoła. Masy ludzi wierzących w Boga stały się przeciwnikami, ponieważ nie zgadzały się co do najważniejszej ze wszystkich kwestii teologicznych: Kim jest Bóg? A kim jest Jezus? A jaki jest jego związek z Bogiem Biblii?

Temat

Temat poruszony w tych rozdziałach można sprowadzić do podstawowego pytania: czy proste, przejrzyste i biblijne oświadczenie Jezusa, że ​​„ Pan, nasz Bóg, jest JEDYNYM PANEM” (Mk 12/29) rzeczywiście uzasadnia argumentację Stuleci kim jest Bóg, czy też kościoły po prostu odrzuciły swojego żydowskiego założyciela i Zbawiciela jako fundamentalny fundament? Czy wypowiedź Jezusa na temat tożsamości Boga naprawdę jest tak trudna do zrozumienia? Czy to naprawdę niezrozumiała tajemnica? A może wprowadziliśmy straszliwą komplikację do definicji Boga podanej przez Jezusa? Czy to credo, jak chciałoby wierzyć wielu współczesnych obrońców „ortodoksji”, rzeczywiście wymyka się opisom i pozostaje tak nieprzeniknione i poza zasięgiem praw logiki i języka? Czy wyznanie wiary Jezusa podlega negocjacjom z jakichkolwiek powodów? Czy to nie Kościół, a nie Biblia, nie stworzył problemu tego, kim jest Bóg, i teraz niepotrzebnie wkłada swoją energię w próbę rozwikłania własnej tajemnicy?

Czy może istnieje także niefortunne antysemickie uprzedzenie wobec akceptacji żydowskiego Jezusa i jego definicji Boga w jego wyznaniu wiary? Jeśli tak jest, Kościół musi to wyznać i wyciągnąć rękę w celu pojednania z tymi, których odrzucił jako „heretyków”. Kościół musi upewnić się, że jego tradycje nie unieważniły podstawowych przekonań Jezusa na temat tożsamości Boga.

Nie twierdzę, że możemy zrozumieć wszystko o Bogu! Mówię, że Bóg już nam jasno objawił poprzez Biblię , ilu jest. Konsensus w tej kwestii mógłby znacznie zmniejszyć napięcia istniejące obecnie między głównymi grupami religijnymi. Można zacząć od lepszego poznania, kim naprawdę jest Bóg, „jedynego prawdziwego Boga ” , „jedynego Boga”, jak Go nazywał Jezus (Jana 17:3; 5:44) i tego, co objawia w swoim wyjątkowym Synu Jezusie ma.

Czy od chrześcijan nie oczekuje się naśladowania Jezusa Chrystusa, a jeśli tak, to dlaczego nie cytują jednomyślnie jego wiary? Czy mogło być tak, że po odwróceniu się Kościoła od wiary Jezusa nieuchronnie nastąpiło zamieszanie – jako kara za pomieszanie prawidłowego zrozumienia tego, kim jest Bóg? Czy Nowy Testament toleruje tysiące różnych wyznań, które są ze sobą sprzeczne? [23] Czy kiedykolwiek toleruje odejście od jasnego nauczania Jezusa o tym, kim jest Bóg?

Kościół, w dziwny sposób napędzany niechęcią do wszystkiego, co żydowskie, wyrzucił za burtę żydowskie credo swojego żydowskiego założyciela i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Skutki tego gigantycznego kościelnego bagna, które powstało, są widoczne wszędzie wokół nas. Historia Kościoła jest wypełniona po brzegi żenującymi, oczywistymi konfliktami, ekskomunikami, a nawet morderstwami – a wszystko to z powodu pytania o to, kim są Bóg i Jezus. Te konflikty nie są owocem Ducha. Jezus nigdy nie tolerował morderstwa innych wierzących z powodów doktrynalnych. A jednak to się stało. Protestanci i katolicy dopuścili się zdumiewającego okrucieństwa wobec tych, którzy kwestionowali ich autorytet teologiczny, nie cofając się nawet przed mordowaniem swoich przeciwników. Zamiast wyciągać rękę z miłością i cierpliwością do tych, których uważano za „heretyków”, Kościół dosłownie chwycił za miecz przeciwko nim. A informacje o bezdusznym zabijaniu w imieniu Jezusa często były ukrywane przed chodzącą do kościoła opinią publiczną.

Chrześcijaństwo jest podzielone na wiele tysięcy konkurujących ze sobą grup. Miliardy muzułmanów i chrześcijan wzajemnie się wykluczają, rozumiejąc, kim są Bóg i Jezus. A Żydom, podobnie jak muzułmanom, zabrania się, przez ich przywiązanie do ścisłego monoteizmu, wchodzenia w wspólną sprawę z chrześcijanami, którzy twierdzą, że żydowski Mesjasz, który przyszedł (i przyjdzie ponownie) był Bogiem . Dla Żydów i muzułmanów oznaczałoby to oczywiście wiarę w dwóch bogów, a wiara w dwóch, którzy są Bogiem, nie jest monoteizmem. Byłoby to wyraźnym odstępstwem od pogaństwa.

Moja praca z pewnością nie jest nowym wynalazkiem. Badacze pierwszej linii [24], zarówno dawni, jak i obecni, na różne sposoby wyrażali te same skargi, które cytuję w tej książce. Ale ich dzieła są przeważnie czytane jedynie przez specjalistów lub ukryte w niedostępnych bibliotekach, a ich słowa bardzo rzadko wydają się mieć jakikolwiek wpływ poza środowiskiem akademickim. Przeciętny chodzący do kościoła wie niewiele lub nic o tym, co nam mówi, a większość z nich wydaje się nie przejmować tym, jak powstały przekonania, które wyznają. W jakiś sposób fakt, że wielu dobrych ludzi wyznaje te tradycyjne przekonania przez długi czas, wydaje się im usprawiedliwiać przyjęte poglądy i nie pozwala im na kwestionowanie ich. Senny stosunek do spraw często nieco protekcjonalnie nazywanych „doktryną” zdaje się przytłaczać Kościół.

Bardzo niewielu ma okazję słuchać w kościołach kazań wyjaśniających, w jaki sposób i dlaczego gromadzą się pod patronatem trójjedynego Boga. Nie wiedzą nic o zawiłej historii i niekończących się kłótniach, które doprowadziły do ​​przyjętego wyznania wiary, ani o tym, że koncepcja Boga w trzech osobach nie była nauczana nieustannie od początku Nowego Testamentu. Trynitarna idea Boga wyłoniła się jako mocny dogmat dopiero po zakrojonej na szeroką skalę walce trwającej kilka stuleci. Zwycięska partia niekoniecznie była prawicowa, raczej tłumiła protesty i często literaturę swoich przeciwników. Pytanie, kim jest Bóg, powinno przynajmniej zostać dopuszczone do racjonalnej dyskusji opartej na faktach biblijnych i historycznych. Ci, którzy wiedzą, że Bóg wymaga, abyśmy Go kochali „z całego serca i ze wszystkich sił”, również powinni odczuwać potrzebę otrzymywania informacji. Każdy, kto robi mniej niż to, ryzykuje, że zostanie uwiedziony.

„Obecnie jest tak: większość tych, którzy nazywają siebie i podają się za chrześcijan... ma zwyczaj twierdzić, że Jezus Chrystus jest Bogiem. Taka jest powszechna opinia; naucza tego Kościół; jest to sformułowane w ten sposób w Credo. Jeśli jednak zapytasz przeciętnego Anglika, przekonasz się, że podziela on ten pogląd w sposób bardzo niejasny i luźny. Tak naprawdę nie zastanawiał się, co przez to rozumie, ani nie zastanawiał się, co to oznacza. Najprawdopodobniej odpowie „tak” na pytanie, czy Bóg jest naszym Ojcem Niebieskim. Jeśli zapytasz go, czy Jezus Chrystus jest naszym Ojcem Niebieskim, z pewnością odpowie: „Nie”. Ale jeśli następnie powiesz: „A więc jest dwóch bogów?”, całkowicie odrzuci tę sugestię. Dlatego ma w głowie cztery stwierdzenia: 1) „Jezus Chrystus jest Bogiem” 2) „Bóg jest naszym Ojcem Niebieskim” 3) „Jezus Chrystus nie jest naszym Ojcem Niebieskim” 4) „Nie ma dwóch bogów”. Jednak nigdy nie zastanawiał się, jak pogodzić te cztery różne opinie; być może nigdy nie odniósł wrażenia, że ​​są one niezgodne... Przeciętny Anglik nigdy o tych rzeczach nie myślał.” [25]

Niezgodność i sprzeczność, jaką można odnaleźć w perspektywie wielu wierzących, pokazuje, że coś już poszło nie tak w podstawowym rozumieniu definicji Boga i Jezusa.

Tradycja jako zagrożenie

Jezus niemal codziennie ostrzegał przed niebezpieczeństwami tradycji religijnych. Wiedział, jak łatwo mogą stać się zagrożeniem dla Bożego objawienia zawartego w Piśmie Świętym. Jezus zauważył, że Bóg, Jego Ojciec, szuka mężczyzn i kobiet, którzy będą Go oddawać cześć w duchu i prawdzie : „Ci, którzy Go czczą, winni Go oddawać w duchu i prawdzie” (Jana 4:24). Oznacza to, że Bóg przyjmuje tę służbę, która opiera się na prawdzie objawionej i która nie została pozbawiona skuteczności przez cenione tradycje, niezależnie od tego, jak bardzo wydają się uświęcone.

Mądry uczony, nieżyjący już profesor FF Bruce, zauważył to wiele lat temu w swojej korespondencji ze mną: „Ludzie, którzy trzymają się wyłącznie wiary w Biblię (jak im się wydaje), często w rzeczywistości trzymają się tradycyjnej interpretacji zasady sola scriptura . Ewangeliccy protestanci mogą być sługami tradycji, tak jak rzymskokatolicy czy greckokatolicy, z tą różnicą, że nie zdają sobie sprawy, że jest to tradycja.” [26] Bycie „narodzonym na nowo” ewangelicznym chrześcijaninem samo w sobie nie gwarantuje, że nauczyliśmy się wiary chrześcijańskiej z Biblii, a nie z tradycji narzuconych Biblii.

Co zaskakujące, wiernym członkom kościołów rzadko zdarza się, że ich podstawowe, „oczywiste prawdziwe” nauki są całkowicie sprzeczne z naukami Mesjasza Jezusa, którego uważają za pioniera i założyciela swojej wiary. Brak spójności między definicją Jezusa dotyczącą tego, kim jest Bóg, a niemal uniwersalną definicją tego, kim jest Bóg, znajdującą się w książkach głównego nurtu chrześcijaństwa, powinien niepokoić każdego, kto twierdzi, że Biblia jest ostatecznym standardem dla wierzących. Jestem pewien, że można wykazać wyraźną różnicę pomiędzy definicją Boga autoryzowaną przez Jezusa a definicją wymaganą obecnie od członków kościoła. Fakty są łatwe do zrozumienia, chociaż dziwne poglądy na temat Boga i Jego Syna sprawiają, że wydają się one przerażająco skomplikowane. Istnieje ogromne odejście od „prostoty”, którą przedstawił sam Jezus. Jego credo – definicja prawdziwego Boga – jest pouczająco proste. Po prostu prosi się, żeby w to uwierzyć.

Wyznania wiary przypominają nam o podstawowych ramach naszej religii. [27] Stanowią podsumowanie naszej wiary w formie podsumowania, aby przypomnieć tym, którzy zbierają się tydzień po tygodniu, o istocie ich wiary w Boga, Jezusa i zbawienie. Wielu z nas przez całe życie pamięta słowa Credo, które sumiennie recytowaliśmy w naszych kościołach. Nie żebyśmy koniecznie rozumieli treść tego, co mówimy, ale nasze cotygodniowe wypowiedzi zdawały się zyskiwać nietykalną świętość dzięki samej starożytności, a także wiedzy i wadze nieprzerwanej tradycji, na której były oczywiście wspierane. Ilu z nas potrafiłoby wyjaśnić, co to znaczy, że Jezus „zstąpił do piekła”? To powinno być ostatnie miejsce, do którego powinien się udać, biorąc pod uwagę, co rozumiemy przez „piekło”. Nikt nie zadał sobie trudu, aby wyjaśnić nam całkowitą zmianę znaczenia, jaka nastąpiła w przypadku słowa „piekło”. W przypadku Jezusa oznaczało to po prostu w Piśmie Świętym, że w chwili swojej śmierci udał się do tego miejsca spoczynku, gdzie znajdują się wszyscy umarli. Wydaje się, że Kościół w jakiś sposób zacieśnia nasz uścisk, pozwalając wyznaniom przekazywać mistyczną – wręcz niezrozumiałą – atmosferę. Może nigdy nie było ich celem, aby byli zrozumiali? [28] Czy przekonania religijne rzeczywiście mogą być na tyle racjonalne i logiczne, że da się je wyrazić inteligentnymi słowami?

Z drugiej strony wydaje się, że Jezus, próbując bronić swoich twierdzeń w obliczu silnego sprzeciwu, omawiał i uzasadniał w sposób rozsądny i logiczny. Jezus najwyraźniej argumentował na podstawie Starego Testamentu, Biblii swoich czasów. Czy chrześcijanin nie zrobiłby tego samego i nie dodałby Nowego Testamentu do swoich źródeł boskich informacji? A jeśli twierdzi, że wierzy słowom Pisma Świętego w ich normalnym, logicznym znaczeniu gramatycznym, czy nie byłoby bardzo podejrzane, gdyby teolodzy mówili nam, że język nie wystarczy do wyjaśnienia tajemnicy Trójcy? Biblia nie wskazuje na nieadekwatność natchnionego języka, którego używa Bóg, aby objawić, kim jest (nie wprowadzając nas w błąd).

Zakłada się, że chrześcijaństwo opiera się na spisanych naukach Jezusa, który twierdził, że jest Synem Bożym i Mesjaszem, a jego uczniowie, ze względu na błyskotliwą, daną im przez Boga intuicję, nazwali go „Chrystusem (Mesjaszem)”), aby rozpoznać Syna Boga żywego” (Mateusza 16:16-18). Na tym niewzruszonym fundamencie skały Jezus obiecał zbudować swój Kościół. Dostarczył fundamentalnych podstaw wiarygodnych poglądów na temat tego, kim jest, aby chronić nas przed stale obecnym zagrożeniem ze strony rywalizujących „Jezusów” i zniekształconych reprezentacji Jego prawdziwej tożsamości, a także innych pretendentów do kultu religijnego.

W XXI wieku nowotestamentowy świat myśli może szybko wydawać się nam dziwny. Czy nadal postrzegamy walkę o prawdę jako nieustanną walkę na śmierć i życie? Jezus i Paweł najwyraźniej to zrobili. Ani Jezus, ani Paweł nie reprezentowali jedynie przyzwoitej moralności ani kultywowanego humanizmu. Ludzie nie są prześladowani i nękani z powodu takich programów. Jezus ostrzegł swoich naśladowców, że muszą codziennie brać swój krzyż i przez to miał na myśli ukrzyżowanie. Musieli spodziewać się oporu ze strony ustabilizowanego społeczeństwa, które udowodniło, że jest uparcie wrogo nastawione do Niego jako Mesjasza. Najbardziej szokujące jest to, że Jezus widział najgorszą formę prześladowań ze strony środowisk religijnych: „Nadchodzi godzina, kiedy każdy, kto was zabije, będzie mniemał, że wyświadcza Bogu przysługę” (Jana 16:2). Taka sytuacja może mieć miejsce tylko w przypadku masowego oszukiwania osób religijnych.

Jezus, Mesjasz i Syn Boży

Zapisy naszego Nowego Testamentu jednomyślnie podają, że Jezus podczas swego procesu świadczył zarówno swoim naśladowcom, jak i przedstawicielom Żydów, że jest Mesjaszem obiecanym w Biblii hebrajskiej, zgodnie ze swoim hebrajskim dziedzictwem. Jezus zdefiniował „Mesjasza” zgodnie z księgami pisanymi, które obecnie nazywamy Starym Testamentem, a których zakres Jezus precyzyjnie określił jako „Prawo Mojżesza, Proroków i Psalmów” ( Łk 24:44). Te cenne dokumenty od początku obiecywały, że w Izraelu narodzi się wyjątkowy Zbawiciel, Król i ostateczny prorok. Jezus oczywiście traktował Biblię hebrajską jako autoryzowane źródło Bożej prawdy o tym, czego w dziejach ludzkości dokonywał jego Bóg, Stwórca i Bóg Izraela. Centralną rolą Jezusa w realizacji boskich planów była jego wyjątkowa pozycja jako „Chrystusa, Syna Bożego”. Opierając się na zrozumieniu tej przytłaczającej prawdy, jego wyznawcy powinni zjednoczyć się w jednym kościele (Mt 16:16-18). Wyznawali Jezusa jako Mesjasza, obiecanego Syna Dawida. Część ludzi, rozpoznając to, również zwracała się do niego per „Panie, Synu Dawida” (Mateusza 15:22; 20:31). Paweł wierzył, że uznanie, że Jezus pochodzi od króla Dawida, jest niezbędną częścią zbawczej ewangelii (2 Tym. 2:8). Sercem apostolskiego przesłania chrześcijaństwa było i pozostaje przekonanie, że Jezus (lub Jeszua) z Nazaretu był rzeczywiście długo obiecywanym Mesjaszem. Zaakceptowanie tego faktu ustawia nas na drodze do zbawienia. Odrzucenie było sprzeciwem wobec Boga Izraela, który posłał Swego Syna jako długo oczekiwanego Zbawiciela i Mesjasza.

Nie można zbliżyć się do sedna sprawy, jak tylko przypomnieć sobie to, co Jezus uważał za absolutnie najważniejsze i fundamentalnie ważne. Nasza lojalność wobec Jezusa wymaga, abyśmy traktowali go bardzo poważnie, gdy mówił o skalnym fundamencie kościoła, który założył. Jezus był ogromnie zainteresowany tym, za kogo uważał się Piotr (Jezus). Ze strony ludu wyrażano różne opinie, lecz Jezus chciał mieć pewność, że Piotr zna absolutną prawdę o tożsamości Jezusa.

Byłby to moment, w którym Jezus mógł z łatwością powiedzieć: „Jestem Bogiem i na tej skale zbuduję mój Kościół” . kościoły. Ale Jezus nic takiego nie powiedział. Ponownie wskazujemy, że kościoły zdradziły swojego Mistrza i rabina, odchodząc od jasnej definicji podstawowych spraw wiary podanej przez Jezusa. „Za kogo mnie uważacie?” Jezus chciał się dowiedzieć od czołowego apostoła Piotra. „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego!” – brzmiała szczera odpowiedź Piotra. To prawidłowe wyznanie wiary spodobało się Jezusowi: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jonasza; Albowiem nie objawiły wam tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie... na tej skale zbuduję Kościół mój.” (Mateusza 16:15-18).

Czy może być coś jaśniejszego niż przemyślenia Jezusa na temat tej zasadniczej kwestii? Zdecydowanie nie. Żadnej wskazówki ani słowa, że ​​sam Jezus jest Bogiem! Jezus jest Chrystusem. On jest Synem Bożym. Obydwa tytuły pojawiają się w Biblii hebrajskiej, w Psalmie 2, kluczowym fragmencie mówiącym o Mesjaszu. Chrystus i Syn Boży w tym psalmie to Król, którego Bóg umieści na górze Syjon i pod którego władzą wszystkie narody dostaną radę, aby pokłoniły się we własnym interesie. W Nowym Testamencie Jezus nazywany jest Chrystusem (czyli „Mesjaszem”) 527 razy. Takie przytłaczające dowody powinny przekonać każdego czytelnika Nowego Testamentu. Jezusa należy utożsamiać z Synem Bożym, Mesjaszem. Jezus wyjaśnił, że to jego, a nie inne określenie stanowi podstawę prawdziwej wiary. Wyznanie Piotra jest ostatecznym wyznaniem chrześcijańskim, ponieważ otrzymało euforyczne potwierdzenie Jezusa. Jest „Chrystusem, Synem Boga żywego”. „Synowie Boga żywego” to proroczy tytuł narodu izraelskiego (Ozeasza 2:1; Rzymian 9:26). Dlatego nie do pomyślenia jest wyobrażenie sobie, że Jezus twierdził, że jest Bogiem!

Przemiana Mesjasza, Syna Bożego, w Jezusa jako „Boga”

Lee Strobel rozmawiał z ewangelikalnym uczonym Benem Witheringtonem w ramach jego dobrze znanego studium wiary chrześcijańskiej.Rozmowa wyglądała następująco. Strobel zapytał:

„(Jezus) miał tendencję do powstrzymywania się od bezpośredniego ogłaszania, że ​​jest Mesjaszem, czyli Synem Bożym. Czy stało się tak dlatego, że nie postrzegał siebie w ten sposób, czy też miał inne powody?

„Nie, to nie dlatego, że nie postrzegał siebie w ten sposób” – powiedział Witherington… gdyby po prostu oznajmił: „Witajcie, ludzie, jestem Bogiem!”, zrozumieliby to jako „Jestem Jahwe”. Żydzi w jego czasach nie mieli pojęcia o Trójcy. Znali tylko Boga Ojca – którego nazywali Jahwe – a nie Boga Syna i Boga Ducha Świętego” [29] .

Konieczne są dwa komentarze. Tak, Jezus publicznie mówił o swojej tożsamości jako Mesjasza. Był to tytuł naładowany politycznie. [30] Ale nie pozostawił najmniejszego cienia wątpliwości w zrozumieniu swoich wybranych naśladowców co do tego, kim był. Widzieliśmy właśnie, że Jezus uważał zrozumienie siebie jako Chrystusa, Syna Bożego, za niezbędny fundament wiary chrześcijańskiej, skałę wiary. Jezus gorąco pogratulował Piotrowi wiedzy. Nowy Testament potwierdza tę prawdę za każdym razem, gdy mówi o Jezusie jako o Chrystusie, co oczywiście zdarza się wielokrotnie. W Ewangelii Łukasza 2:11 jest on nazywany „Chrystusem Panem” . A jeszcze wcześniej Elżbieta powitała Marię jako „matkę mojego Pana” (Łk 1,43), czyli Mesjasza, „mojego Pana” z Psalmu 110,1.

Po drugie, Witherington przyznaje, że wiara, że ​​Jezus jest Bogiem jako częścią Trójcy , jest niemożliwa zgodnie z nowotestamentowym zapisem nauk Jezusa. Ma całkowitą rację, gdy stwierdza, że ​​dla Jezusa stwierdzenie „Jestem Bogiem” oznaczałoby, że miał na myśli: „Jestem Jahwe, Bóg Izraela”. . Żaden Żyd nie byłby w stanie tego zrozumieć, a tym bardziej zaakceptować jako prawdę. I Jezus też nie wierzył, że jest Jahwe. Twierdził, że jest synem Jahwe.

Witherington ma całkowitą rację, gdy mówi, że Żydzi w czasach Jezusa nic nie wiedzieli o trójjedynym Bogu. Koncepcja taka byłaby radykalna i szokująca jako bluźnierczy wynalazek. W rzeczywistości są to niezbędne informacje podstawowe, których potrzebujemy w dalszym dochodzeniu.

Zatem za kogo Jezus uważał Boga? Sam Jezus w rozmowie z Żydem, której teraz przyjrzymy się szczegółowo, stwierdził, że zgadza się z żydowskim wyznaniem wiary unitarnej, Szemą – „Słuchaj, Izraelu” (Powtórzonego Prawa 6:4). Szema głosi, że Bóg jest tylko jedną Osobą. To dotyka sedna całej kwestii, którą tu omawiamy. Jezus potwierdza i cytuje ścisłą monoteistyczną wiarę Żydów (Mk 12,28-34). Mówi także, że „zbawienie pochodzi od Żydów” i „czcimy to, co znamy” (Jana 4:22). Każdy powinien wiedzieć, że nie był to Bóg trójjedyny. Jezus niezmiennie utożsamiał swego Ojca z własnym Bogiem i Bogiem Żydów. „Jeśli uczę siebie, mój honor jest niczym; czci mnie Ojciec mój, którego nazywacie waszym Bogiem” (Jana 8:54) .

A także amen dla prawidłowego stwierdzenia Witheringtona, że ​​„Żydzi w czasach Jezusa nie mieli pojęcia o Trójcy”. Jezus też tego nie miał! Podobnie jak jego współcześni Żydzi, wierzył w centralną zasadę judaizmu, że Bóg jest jedną osobą . Wyznanie wiary Jezusa powinno być wyznaniem wiary Kościoła. Fakt, że tak nie jest, powinien nas wszystkich zaniepokoić. Jezus był unitarianinem, ponieważ wierzył, że jedynie Bóg Ojciec jest prawdziwym Bogiem (Jana 17:3)

Temat jest bardzo jasny. Jak wiarygodne było rozumienie Boga i siebie jako Mesjasza przez Jezusa przekazywane nam przez stulecia, odkąd Piotr wypowiedział swoje historyczne słowa na temat niezwykle ważnej tożsamości Jezusa jako Chrystusa i Syna Bożego (Mateusz 16:16-18)? Podkreślam, że Kościoły utraciły istotne elementy tej podstawowej prawdy. Przekazywanie najbardziej centralnej ze wszystkich informacji duchowych, tożsamości Boga – jak to zdefiniował Jezus – i własnej tożsamości Jezusa uległo subtelnemu i zdumiewającemu zniekształceniu. To zniekształcenie pierwotnej prawdy zaczęło się formować już w połowie drugiego wieku, nieco ponad sto lat po śmierci Jezusa. Wcześniej apostołowie zaciekle walczyli z różnymi przeciwstawnymi poglądami, które groziły zasłonięciem tożsamości Boga i Jezusa. Wkrótce po jej śmierci, wraz z utratą stabilności władzy apostolskiej, wkradły się nowe i sprzeczne poglądy na Jezusa i Jego tożsamość, a także na tożsamość Boga według Jezusa. Syn Dawida, wyjątkowy Syn Boży, został zastąpiony przez obcego pogańskiego boga.

Rezultat tego późniejszego myślenia teologicznego, zakorzeniony w wyznaniach wiary, nadal urzeka umysły niezliczonych oddanych wiernych. W większości nie są świadomi, że w centrum ich wiary nastąpiła zmiana w wiedzy. W dużej mierze przekonano ich, że wierzą, że te same nauki, które słyszą w swoich kościołach, są zapisane w Nowym Testamencie, który zawiera nauki Jezusa i jego upoważnionych apostołów. Myślę, że w imię uczciwości należy zakwestionować to założenie, zwłaszcza że wszyscy powinniśmy podzielać umysł Chrystusa.

Zakładam, że fundamentalne wierzenia religii prawdziwej zostały zamienione przez autorytety postbiblijne, ponieważ w rzeczywistości odrzuciły one wiarę Jezusa, którą uznawał za główną prawdę duchową.

Cała szkoła opinii zawodowej, ciesząca się niezwykłym poparciem czołowych współczesnych brytyjskich i niemieckich ekspertów biblijnych, potwierdza moją główną tezę, że to, co obecnie znamy jako „wiara”, różni się pod istotnymi względami od wiary, którą znał Jezus. Jesteśmy proszeni o naśladowanie wiary, którą Judasz – przyrodni brat Jezusa – tak bardzo starał się zachować. Wierni powinni uparcie trzymać się pierwotnej wiary w obliczu sprzeciwu z I wieku , który miał na celu podważenie wiary , „która została raz na zawsze przekazana świętym” (Judy 3) .

Wyzwanie bycia uczniem

Jeśli jesteś skłonny zaakceptować zapisy Nowego Testamentu jako godne zaufania sprawozdanie z nauk historycznego Jezusa z Nazaretu, czy jesteś także skłonny zbadać autentyczną, ortodoksyjną wiarę Jezusa? Czy uznawanie Jezusa za naszego „Pana” nie oznacza również chęci z entuzjazmem przyjęcia nauki Jezusa o tym, kim jest Bóg?
Nie wydaje się to żądaniem wygórowanym, chyba że przyznamy „kościołowi” prawo do obalenia opinii Jezusa. Być może mówią, że tak być nie może. Ale nie bądź zbyt pewien, że zmiana władzy z Jezusa na „kościół” faktycznie jeszcze się nie wydarzyła. Protestantom może być łatwiej rozpoznać tę widoczną zmianę w Kościele rzymskokatolickim. Ale czy zdarzyło się to również w naszych kręgach? Jesteśmy po bezpieczniejszej stronie, jeśli sami sprawdzimy oryginalne dokumenty, które są teraz dla nas łatwo dostępne. Wyznanie Jezusa jako „Pana” wymaga wiary i posłuszeństwa Jego naukom, zwłaszcza w kwestii centralnego wyznania wiary, które definiuje Boga.

Nazywanie Jezusa „Mesjaszem”, „Panem Mesjaszem”, „moim Panem”, „Panem Jezusem”, „Panem Jezusem Chrystusem” lub „naszym Panem Jezusem Chrystusem” było najwyraźniej praktyką wczesnego apostolskiego chrześcijaństwa. Potwierdza to nasz cały Nowy Testament.

Nazywanie Go „Panem Bogiem”, „naszym Panem Bogiem” lub „twoim Panem Bogiem” nie jest znane w Nowym Testamencie. „Pan Bóg”, „Pan nasz Bóg” lub „Wszechmogący” to tytuły biblijne zarezerwowane wyłącznie dla ojca Jezusa i nigdy nie są używane w odniesieniu do Jezusa. Fakt ten opiera się na podstawowym wyznaniu wiary Jezusa i Izraela, że ​​Bóg jest jedną osobą, nazywanym Bogiem ( ho theos ) nie mniej niż 1317 razy w Nowym Testamencie . Artykuł w języku greckim wskazuje na jedynego Boga, którego uznaje pisarz i jego adresaci. Oczywiście nie jest możliwe, aby Syn, który jest inną Osobą, był jednocześnie Panem Bogiem Wszechmogącym. W przeciwnym razie nieunikniony byłby katastrofalny zwrot w kierunku politeizmu.

To oznaczałoby dwóch bogów. W ściśle monoteistycznej atmosferze, w jakiej spisano dokumenty Nowego Testamentu, jest to fakt oczywisty, o którym nie trzeba wspominać. Jednak dzisiaj, pod przytłaczającym ciężarem tradycji kościelnych, musimy ponownie zwrócić uwagę na opis Boga, którego kochał i któremu służył, przedstawiony przez Jezusa. [31]

[1] CS Lewis, Refleksje chrześcijańskie , Eerdmans, 1995, 79.

[2] Richard Hiers, Jezus i przyszłość , John Knox Press, 1981, s. 1.

[3] „Bóg”, A Dictionary of Christ and the Gospels , Charles Scribner's Sons, 1906, 1:650. Kursywa autorstwa autora.

[4] Credo, znane wielu osobom chodzącym do kościoła, zostało spisane około trzysta lat po posłudze Jezusa na Soborze Nicejskim w 325 roku. ustawić

[5] Harold OJ Brown, Herezje: Herezja i prawosławie w historii Kościoła , Hendrickson, 1998, 431.

[6] Mam tu na myśli szczególnie Żydów i muzułmanów, oprócz dużej liczby chrześcijańskich „dysydentów” na przestrzeni wieków. Żydzi są przekonani, że ich Biblia hebrajska wyklucza Trójcę, a muzułmański Koran przestrzega swoich wyznawców przed kompromisem w sprawie jedności Boga.

[7] Powszechnie wiadomo, że wśród trynitarzy eksperci nie lubią słowa „osoba”, ponieważ nie odzwierciedla ono starożytnego greckiego terminu używanego przy formułowaniu wyznań wiary. Jednakże ich alternatywy są bardzo niejasne i nieokreślone i nie mają sensu dla większości osób chodzących do kościoła. Kiedy członkowie kościoła słyszą słowo „osoba”, podpisują się pod wiarą w trzy osoby, z których każda jest Bogiem. Hebrajskie nefesz oznacza „osobę, jednostkę”. Nawet Bóg jest opisywany jako nefesz , czyli indywidualna istota. Bóg mówi o „mojej duszy”... „siebie” (Izaj. 42:1). Jest pojedynczym „Ja”.

[8] Termin unitarianizm oznacza po prostu wiarę, że Bóg jest jedną osobą boską. Nie należy mylić tego terminu ze współczesnymi przekonaniami unitarian uniwersalistów.

[9] FF Bruce, The Gospel and Epistles of John , Eerdman, 1994, 196.

[10] Mark (Komentarze do Nowego Testamentu Tyndale’a) , Eerdmans, 1983, 199.

[11] Diarmaid MacCulloch, Reformacja , Penguin, 2003, 184, 185.

[12] Eis, jeden „Exegetical Dictionary of the New Testament”, Eerdmans, 1990, 399.

[13] JW Bowman, Intencja Jezusa, SCM Press, 1945, 108.

[14] Kenneth Samples („Apologetic Lessons from the Past: The Ancient Christian Creeds”, www.augustinefellowship.org ) przypomina nam o wartości wyznań wiary. Musimy jednak mieć pewność, że rzeczywiście odnoszą się one do samego Jezusa: „Amerykański filozof George Santayana oświadczył kiedyś: Ci, którzy nie pamiętają przeszłości, są skazani na jej powtarzanie. Chrześcijanie powinni zwracać szczególną uwagę na ważne wnioski z przeszłości Twierdzenia chrześcijaństwa dotyczące prawdy (skupiające się na życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa) są zakorzenione w faktach historycznych. Współcześni chrześcijanie mogą się znacznie wzbogacić dzięki uważnemu studiowaniu wiary chrześcijańskiej i wydarzeń towarzyszących jej sformułowaniom. Właściwe korzystanie z wyznań wiary może zwiększyć wartość chrześcijańskiego nauczania, oddawania czci i ewangelizacji. Jednakże badanie tradycyjnych wyznań wiary może również ujawnić ważne lekcje przeprosin dla chrześcijan XXI wieku”.

[15] 2 Tym. 3/16 „wszedł” w greckie theopneustos : „natchniony przez Boga”

[16] 2 Piotra 3/16 odnosi się do listów Pawła jako do pism

[17] Dziekan Canterbury, FW Farrar, napisał w 1987 r.: „Renee, księżna Ferrary, córka Ludwika XII, była troskliwą i pobożną księżniczką oraz gorącą wielbicielką Kalwina. W liście do wielkiego reformatora w Genewie poczyniła mądrą uwagę, że przykład nienawiści do wrogów Dawida nie ma już dla nas zastosowania . Można by pomyśleć, że Kalwin dodałby wtedy zdanie, które odzwierciedla naukę Chrystusa: Mówię wam, kochajcie swoich wrogów, błogosławcie tym, którzy was przeklinają i módlcie się za tych, którzy was krzywdzą i prześladują . Ale Calvin był zszokowany komentarzem księżniczki! Odpowiedział jej szorstko i surowo, że taka uwaga zagmatwałaby całe Pismo Święte i że nawet Dawid w swojej nienawiści był dla nas przykładem i typem Chrystusa, po czym napisał: Czy mamy przypuszczać, że jesteśmy Chrystusem w Jego słodyczy i Człowieczeństwie ? jest lepszy? Księżniczka miała całkowitą rację, a teolog miażdżąco się mylił. Byłoby lepiej dla Kalwina, gdyby lepiej zrozumiał nauki Chrystusa... Gdyby to zrobił, uchroniłoby go to od najgorszych błędów w jego życiu - spalenia Serweta, zalecenia prześladowań swojemu patronowi Sommerset, że nie podnosi głosu, aby pomóc nieszczęsnej i wygnanej wspólnocie Johna Lasco. Ale, jak dobrze ujął Grotius, kalwini byli przeważnie równie surowi wobec każdego, kto nie podzielał ich poglądów na temat Boga, jak sobie wyobrażali, że Bóg jest wobec większości rodzaju ludzkiego. Niestety, Ojcowie Pielgrzymi i ich pierwsi potomkowie przyjęli te niebezpieczne błędy, nawet gdy sami stali się uchodźcami z powodu królewskich despotów i nietolerancji księży. Torturowali nieszkodliwe starsze kobiety, które nazywali czarownicami, i traktowali świętych, jeśli zostali wprowadzeni w błąd, kwakrów z bezlitosną, gwałtowną złością.” ( The Bible: It Meaning and Supremacy , Longmans, Green and Co., 1897, 92, 93).

[18] Jezus z pewnością nie wyznaczył terminu nadejścia Królestwa Bożego. Przy pewnej okazji wspomniał, że jego naśladowcy ujrzeli królestwo Boże przed śmiercią. Przepowiednia ta spełniła się w wizji królestwa Bożego (Mt 16,9). Piotr wyjaśnił później, że wydarzenie „przemienienia” było wizją nadchodzącego królestwa i drugiego przyjścia (2 Piotra 1:16-18). Kiedy Jezus powiedział, że „to pokolenie” nie przeminie, dopóki nie wypełnią się wszystkie wydarzenia z jego proroczych zapowiedzi, nie miał na myśli okresu 70 lat, a tym bardziej okresu 40 lat od założenia Izraela w 1948 roku! „Pokolenie” lub „płeć” (Marek 13:30) ma tutaj znaczenie „obecnego złego społeczeństwa”, „potomstwa”, „potomstwa” (zobacz Przysłów 30:11-14; Psalm 24:6; Łukasza 16:8; Dz 2,40; Marka 8,38), który będzie tu obecny aż do chwili, gdy Jezus zapoczątkuje erę przyszłego Królestwa Bożego na ziemi. Jezus dał jasno do zrozumienia, że ​​nie da się określić czasu nadejścia Królestwa Bożego. Mówi o tym w Ewangelii Marka 13:32 i Dziejach Apostolskich. 1.7 wyraźnie określone. Nowy Testament także mówi o powrocie „po długim czasie” (Mt 25,19; Łk 20,9). Królestwo Boże i Dzień Pański są zawsze „bliskie”, jak mówili prorocy 700 lat przed pierwszym przyjściem Jezusa (Izajasz 13:6).

[19] Aloys Grillmeier, Chrystus w tradycji chrześcijańskiej, Westminster John Knox Press, 1975, 1:557.

[20] Harold OJ Brown, Herezje, 431.

[21] To samo stwierdza profesor Karen Armstrong: „Dziś imię Ariusza zastępuje herezję (częściowo dlatego, że jego poglądy są powiązane z poglądami Świadków Jehowy), ale kiedy wybuchł konflikt, nie było oficjalnego ortodoksyjnego stanowiska i wcale nie było pewne, dlaczego i czy Ariusz w ogóle się mylił” (!) ( A History of God , Gramercy Books, 2004, 108)

[22] RPC Hanson „The Doctrine of the Trinity Achieved in 381”, Scottish Journal of Theology 36 (1983): 41-57

[23] Aktualne statystyki mówią nam, że istnieje około 34 000 różnych wyznań chrześcijańskich.

[24] Zainteresowani czytelnicy z przyjemnością prześledzą antytrynitarny zapał Sir Issaca Newtona, poety Johna Miltona i chrześcijańskiego filozofa Johna Locke'a i oczywiście tysięcy innych „odszczepieńców”. Wybór literatury jest ogromny.

[25] Richard A. Armstrong, Trójca i wcielenie, 1904, rep. Kessinger, 2005, 7-8.

[26] List z 13 czerwca 1981 r

[27] Wiele ważnych słów wywodzi się z języka łacińskiego. Częściowo dotyczy to również wyrażeń teologicznych, ponieważ przez ponad tysiąc lat językiem kościelnym zachodniego chrześcijaństwa była niezmiennie łacina. Angielskie wyrażenie „ credo ” oznaczające credo pochodzi od łacińskiego credo i oznacza „wierzę” . Pierwsza linijka Apostolskiego Wyznania Wiary brzmi „Credo in deum” po łacinie – „Wierzę w Boga” . Wyznania wiary są postrzegane jako autoryzowane oświadczenia, które w skrócie głoszą główne zasady wiary lub założenia historycznej wiary chrześcijańskiej. Cztery oficjalne wyznania wiary znane są jako ekumeniczne wyznania wiary chrześcijaństwa. Te wyznania wiary zostały sformułowane w różnych momentach historii Kościoła i obejmują Apostolskie Wyznanie Wiary, Nicejskie Wyznanie Wiary, Atanazjańskie Wyznanie Wiary i Chalcedońskie Wyznanie Wiary (Kenneth Richard Samples, The Ancient Christian Creeds). www.augustinefellowship.org)

[28] To samo nieintelektualne podejście do religii zdaje się dominować, gdy niektórzy katolicy żądają, aby Msza św. była odprawiana nie w języku narodowym, ale – jak poprzednio – po łacinie. Widocznie wolą niezrozumiałą służbę, bo uważają, że jej „mistycyzm” zbliża ich do Boga.

[29] Lee Strobel, Sprawa Chrystusa, Zondervan, 1998, s. 133.

[30] Nowy Testament nigdzie nie bagatelizuje politycznej roli Mesjasza jako wyznaczonego przez Boga przedstawiciela, który po jego powrocie na ziemię ustanowi nowy porządek polityczny. Jezus faktycznie stwierdza, że ​​dar urzędu królewskiego w nadchodzącym królestwie odgrywa centralną rolę w Nowym Przymierzu (Mateusz 19:28; Łk 22:28-30 – obietnica urzędu dana jest uczniom)

[31] Ostatnie litery pierwszego i ostatniego słowa Szema ( Powtórzonego Prawa 6:4) w Biblii hebrajskiej są pisane wielkimi literami, tworząc słowo „świadek”. Jeśli zmienisz „D” na końcu słowa echad (jeden) na „R”, otrzymasz słowo „inne”, a rabini powiedzą, że „niszczysz świat”. Może się to okazać głęboko prawdziwe. Jezus wzywa świat do powrotu do Boga Izraela.